niedziela, 26 lutego 2017

Prolog


Prolog
’’Pobawmy się w udawanie, że chociaż przez dwa miesiące wszystko jest okej’’
Późny wieczór pierwszego dnia wakacji. Na podniszczonym strychu wokół kwadratowego stolika siedzi czwórka dzieci, a w tle Fall Out Boy śpiewa Immortals.
Spośród pięciu minut spędzonych w kompletnym milczeniu wydobył się dziewczęcy głos:
-Co będziemy robić w te wakacje?- spytała drobna dziewczynka imieniem Maggie Honay, po czym złapała kurczowo za swoją wełnianą czapkę w oczekiwaniu na odpowiedź.
-Zgaduję, że codziennie będziemy się spotykać tu, lub w naszym ogrodzie- odparła siedząca naprzeciwko niej piętnastoletnia Jade Shiver, po czym wzięła łyka lemoniady domowej roboty.
-O ile tylko Rory nie wejdzie nam w drogę- mruknął pod nosem jej brat, Danny Shiver.
Rory to przyrodnia siostra rodzeństwa Shiver. Przyszła na świat znikąd jakieś sześć lat temu, niedługo po tym, kiedy mama i Ryan, czyli ich ojczym się pobrali. Jest neutralna, ale i tak mają ją za małą jędzę, która wciska się we wszystkie możliwe sprawy, a ma dopiero dziesięć lat.
-Pierwszy raz odkąd u was jestem mi się nudzi- stwierdził ostatni uczestnik spotkania, Johnny Meadles.
’’Drzwi otwarte, nikt cię nie zmusza’’- pomyślała Jade twierdząc, że jest to myśl stosowna do sytuacji.
-Pogramy w coś? Planszówki, karty? A może wyjdziemy na dwór? -rzucił Danny, po którym było widać, że nie może usiedzieć w miejscu.
Johnny obejrzał się za siebie, lecz nic nie zobaczył. Ciężko ujrzeć cokolwiek w świecie, będąc niewidomym. Wstał od stolika i po omacku dotarł do poustawianych otwartych pudeł. Co się da zrobić z kartonami pełnymi pluszaków, zepsutych samochodzików oraz innych starych zabawek rodzeństwa Shiver?
-Mam pewien pomysł- powiedział chłopak z szyderczym uśmiechem-  Wyjmijmy zabawki, jak za dawnych lat.
-Do prawdziwej zabawy nie potrzeba zabawek- stwierdziła Jade- Pobawmy się w udawanie.
-W udawanie?- zdziwiła się Maggie.
-Tak- odparła Jade- Pobawmy się w udawanie, że chociaż przez dwa miesiące wszystko jest okej. Zamknijmy oczy i przenieśmy się do naszego własnego świata, teraz. Trafimy tam, gdzie wszystko -mimo naszych problemów- jest łatwe do zrobienia.

Gdyby nie to, że przed chwilą świeciło rażące słońce, nagły deszcz nie byłby niczym dziwnym. Dzieci upadły na ziemię pod wpływem ciśnienia, które zawirowało w ich głowach, a Danny upuścił plastikowy kubeczek z lemoniadą, która natychmiast wylała się na drewnianą posadzkę.